Posłaniec: Czym była zapomniana obecnie usługa Microsoftu?

Posłaniec był usługą dostępną głównie w Windows XP, autentycznie tak spolszczona nazwa funkcjonowała w MS oficjalnie.
Jeśli nawet nie powstała dla XPKa, to na nim została spopularyzowana z uwagi na mocne społeczne zmiany w sieci lokalnej, o czym na końcu.
Usługa pozwalała na wysyłanie krótkich wiadomości tekstowych do komputerów w tej samej sieci.
Aplikacja pozwalała na wysłanie wiadomości do komputera, którego adres lokalny się wprowadziło przykładowo 192.168.0.515.
Wówczas u użytkownika końcowego (Po drugiej stronie kabla) pojawiało się okienko dialogowe z naszą wiadomością. Nie wiem jednak, czy dało się na taką wiadomość odpisać z poziomu okienka, czy należało zrobić to podając IP wysyłającego.
Rozpoznawalność usługi po 2010 słabła, jak wszystkiego co udało się kiedykolwiek Microsoftowi. W Win7 była już jako opcjonalna niczym Telnet w Win 10, przez co jej przydatność i efektywność malała, aby finalnie w Ósemce czy Dziesiątce zostać kompletnie wykasowana.
Do czego to mogło być przydatne? Nie koniecznie tylko by Twoja mamusia zauważyła między jednym utłuczonym kotletem a drugim coś w stylu „Ej matka! Jak coś, to ten program Expressivo 1.5 co go wczoraj zainstalowałem na Twoim służbowym komputerze, to nie jest wirus, a mi się przyda do czytania książek, bo ty masz Core 2 Duo a ja 486 i u Ciebie to po prostu zadziała szybciej”.
W czasie, gdy usługa była popularna swoje funkcjonowanie zaczynały małe często bardzo lokalne i tożsamo amatorskie sieci osiedlowe. Przykładowy pan Marcinek, kupował sobie np łącze 50 na 10 (To było coś) czy symetrycznie 25 na 25, bądź jakie inne tam miał, zbierał wszystkich zainteresowanych i albo kablami ze skrzyneczki rozdawał neta z tożsamym IP, albo wystawiał giga chad antenę wifi, lecącą na 500m.
Drobny offtop:
Wbrew pozorom, mega silne wifi nie jest zabronione, i gdyby routery same nas nie ograniczały, mogli byśmy zrobić taką sieć, która spokojnie ogarnie nam dom, podwórko i sporo po za nim. Wszystko co stoi na Open WRT i rozwiązaniach pochodnych umożliwia nam taką zabawę zupełnie legalnie, a przynajmniej w Polsce.
Ale wracając do naszego informatycznego guru Marcinka, co to wie czym jest ADSL, P2P, Dial up i parę innych ówczesnych terminów:
Ów Marcinek stawiając sobie taką antenę gdzieś na bloku, bo miał gadane i porozumiał się ze spółdzielnią że „Panowie, ja tu będę teraz telewizję z zagramanicy łapał”, co by nie zadawali zbyt wielu zbędnych pytań chodził po sąsiadach i blokach pytając, czy komu nie potrzebny w miarę rozsądny (Bo dobry, to za dużo powiedziane) net, za relatywnie przyjemną cenę.
No i teraz: Krzysio, Rysio, Zdzisio i Asia się decydują. U każdego z nich stawiany jest router, za który mu zapłacą oraz mniejsza antenka patrząca stricte na ten wielki ogon Marcina (HaHA) przez co mimo, że na normalnym laptopie się nie wyświetla, to jak jest optyczna widoczność mogą sobie korzystać (Czysta fizyka.
Ale tu wracamy do posłańca, bo Asia wyleciała z roboty za granie w pasjansa miast wypełniać tabelki w exelu i go nie opłaciła. Wówczas, jako, że w zasadzie to wszystko stało na jednym IPku i lokalnie Marcinek po piętnastym razie łomotania do drzwi jej mieszkania w celu przekonania do oddania hajsu w ostateczności odpalał posłańca i na jej kompie jeśli w danym momencie oczywiście był online pojawiało się coś w stylu „Aśka! Zaplac w koncu za neta, bo Cie udusze i odtne / urwe Ci lącze i se nie pograsz w tom Tibie, bo widze ze się logujesz na jakiejs tibii nie wiem co to bo ja gralem tylko w pinballa na 98 i tłuczesz po nocach to pewnie temu nie otwierasz i przestan ciagnąć mi tu harrego pottera z emula bo i tak pobierze Ci się niemieckie Porno.” (SERIO tak było) TZN serio takie coś potrafiło się pobrać. Nie testowałem. Kolega mi mówił. SIC. (Literówki w tym akapicie były specjalnie).
W tamtym czasie lokalna wymiana plików w grupie domowej czy po prostu udostępnianie ciekawych folderów w sieciach lokalnych np akademickich było codziennością. To była jedna wielka warezownia. Jedni powiedzą szkoda, że to minęło, inni się ucieszą, ale fakt jest taki, że teraz nic nie da się łatwo znaleźć w sieci jeśli nie ma tego na Youtube Tiktoku czy innym Spotify. A przynajmniej wielu takie umiejętności straciło. Wiadomo, narząd nieużywany zanika.

Autor: Kot

Człowiek o konkretnych zainteresowaniach. Innymi tematami nie pogardzi, lubi rozmawiać praktycznie o wszystkim, więc chyba dlatego prowadzi owego bloga. Pisarz ze mnie marny, chociaż lubię często usiąść przed klawiaturą i wypowiedzieć się na jakiś konkretny temat w bardziej wyważonych słowach niż typowy język potoczny używany w rozmowach głosowych. Pisanie zmienia człowieka, pokazuje go od innej strony. Zawsze mówię to co odczuwam oraz to co myślę nawet, gdy moja wypowiedź może zaboleć innych. Uwielbiam koty, to one np leżąc obok dają mi nieopisane szczęście, stąd mój nick. Jest ze mną coś nie tak, wiem to od dawna, lecz częściowo negatywnie a częściowo pozytywnie. Ciężko czasem zrozumieć moje poczucie humoru i to, że śmieję się praktycznie ze wszystkiego w bliższym gronie znajomych. Wiesz więc już kim jestem, prawda? Interesuję się programowaniem, chociaż nie jestem w tym zbyt dobry. Głównym z moich zainteresowań jest radio, ale nie procesing, miksery, nadajniki, ogólnie nie jest to raczej FM i radio od wewnątrz. Chodzi o LW MW oraz SW. Fale krótkie to siedlisko na prawdę ciekawych sygnałów, z których najbardziej interesują mnie stacje numeryczne. Ciekawe unikaty lub ciężkie do zidentyfikowania sygnały? Chętnie o nich usłyszę, wszak sam na nie wciąż poluję siedząc wieczorami przed odbiornikiem. W przyszłości planuję nagrać serię 16 podcastów na temat stacji numerycznych, tylko nie wiem jeszcze gdzie je opublikować. Może to właśnie tutaj znajdzie się na nie miejsce? Czasem tworzę muzykę, chociaż do muzyki to temu daleko, chyba, że ktoś zaliczy mnie do współczesnych twórców tworzących utwory bez żadnej melodii.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *